Przeglądaj archiwum wiadomości

 

W górę ] News 2003-2010 ] [ News 2011 ] News 2012 ] News 2013-2014 ]

  [ MRU News 1999 - 2010]
Wiadomości 2011  
 
 
 
 
MRU
Nie ma sprawców...?

   Policja umorzyła śledztwo w sprawie masakry nietoperzy na MRU, która miała miejsce w styczniu tego roku. Przypomnijmy że znalezione przez przyrodników pokaleczone nietoperze znajdowały się w jednym z podziemnych korytarzy odcinka centralnego MRU. Od początku w tej sprawie było wiele wątpliwości. Nie wiadomo było czy rzeczywiście sprawcami mogli być ludzie czy też osłabione nietoperze  padły łupem drapieżników. Po lekturze ostatniego artykułu w GW znaków zapytania jest wcale nie mniej. Pomimo że zebrane przez powiatowego lekarza weterynarii martwe nietoperze były chore, co stwierdził Instytut Weterynarii w Puławach a wojewódzki konserwator przyrody Pan Wincenty Piworun wykluczył udział ludzi, przyrodnicy z dr Kokurewiczem na czele obstają przy swoich podejrzeniach. Powołując się na znajomość tych ssaków odrzucają sugestie jakoby sprawcami mordu były drapieżniki. Policja też wydaje się podtrzymywać taką interpretację wydarzeń umarzając śledztwo ale zaznaczając że może zostać ono w każdej chwili wznowione...
 
Więcej o tym zdarzeniu możecie przeczytać w kilku newsach "Masakra na MRU", "Masakry na MRU najnowsze wieści", "Choroba czy ludzie zabijają nietoperze".
Forti 17.10.2011
Źródło: Gazeta Wyborcza.
 
MRU
Fortyfikacje MRU wreszcie staną się zabytkami!

  Fortyfikacje Frontu Ufortyfikowanego, niewątpliwie unikatowego zespołu fortyfikacji okresu międzywojennego, nigdy nie miały szczęścia do specjalnej ochrony i opieki. Po wojnie częściowo wysadzone, rozkradzione i zdewastowane przez Armię Czerwoną i rodzimych szabrowników. Później w okresie pobytu Wojska Polskiego pomimo ograniczonych prac nad zabezpieczeniem systemu podziemnego postępowała dewastacja poszczególnych obiektów. To wtedy w latach 50 wysadzono kolejne schrony pozyskując w ten sposób wysokiej jakości stal dla socjalistycznych hut. Okres, w którym w Kęszycy Leśnej stacjonowały wojska radzieckie to następne lata dewastacji systemu podziemnego i obiektów przyległych do terenu bazy. Lata 70 i 80 to z kolei początek zainteresowania fortyfikacjami jako obiektami turystycznymi. Wtedy to szlakiem stalowych kopuł zaczęło swoją przygodę z bunkrami MRU wielu późniejszych miłośników fortyfikacji i bunkrowców. Nigdy jednak przez te kilkadziesiąt lat nie otoczono opieką konserwatorską ani jednego obiektu! Nawet te najlepiej zachowane i najbardziej znane nie doczekały się szczególnych praw bycia zabytkami. Być może w końcu się to zmieni. Trwają bowiem ostatnie prace w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków nad przygotowaniem dokumentacji kilkudziesięciu obiektów MRU tak by można było dokonać ich wpisania do rejestru. Tak więc lepiej późno niż wcale, jak mówi przysłowie, dokona się ten akt długo wyczekiwany przez miłośników fortyfikacji. Miejmy nadzieję że zatrzyma to proces ciągłej destrukcji i niszczenia. Może też pozwoli uzyskać odpowiednie fundusze na zabezpieczenie i rewaloryzację co bardziej wartościowych obiektów. Więcej znajdziecie w Gazecie wyborczej.    
 
Forti 19.09.2011
Źródło: Gazeta Wyborcza.
 
Gorzów
Schrony Pommernstelung na portalu mygorzow.pl

  Na portalu mygorzow.pl możecie przeczytać mój tekst na temat bunkrów w okolicach Gorzowa czyli najdalej na zachód wysuniętej części Wału Pomorskiego. Schrony zbudowano tu w roku 1937 by połączyć wcześniejsze fortyfikacje Pozycji Pomorskiej z budowanym właśnie Festungsfront Oder Warthe Bogen (MRU). W artykule trochę historii, zdjęcia i opis dojazdu do niektórych obiektów. Więcej o Wale Pomorskim znajdziecie na stronie Fortyfikacji w Polsce w zakładce Wał Pomorski.
     
Forti 05.07.2011
 
MRU
Łoś, który polubił fortyfikacje...

   Na terenie Pętli Boryszyńskiej (29.05.2011) grupa zwiedzających fortyfikacje turystów  zauważyła w jednym z betonowych zbiorników, dzisiaj wypełnionych po części wodą, młodego łosia, który nie mógł się z pułapki wydostać. Zawiadomione przez nich odpowiednie służby stanęły na wysokości zadania i łosia od niechybnej śmierci uratowały. Tak oto mamy pierwszego łosia, który tak bardzo polubił fortyfikacje że mało nie zginął. Więcej przeczytać możecie na stronie Gazety Lubuskiej.

  Uzupełnieniem informacji o uratowanym łosiu mogą być zdjęcia, które dzięki uprzejmości ich autorów prezentuję poniżej. Jedno przestawia widok zbiornika z połowy maja, gdy jeszcze łosia w nim nie było :) ale za to z bujną roślinnością porastającą taflę wody. Drugie to nasz biedny łoś w tym samym zbiorniku tylko że już roślin tam nie ma. Wniosek? Łoś  tak bardzo lubi wodę i soczyste rośliny że wskoczył do zbiornika posilił się co nieco ale już wyjść nie potrafił... 

Forti 31.05.2011 - 06.06.2011
Zbiornik przed wizytą łosia... Fot: 05.2011 Krzysztof Mrówka Zbiornik po wizycie łosia... Fot: 05.2011 Marek Popiołek Łoś czeka na ratunek... Fot: 05.2011 Marek Popiołek
Fot: Krzysztof Mrówka  Fot: Michał Popiołek Fot: Michał Popiołek
 
Drezdenko
Konferencja naukowa - Pozycja Pomorska w dolinie Noteci.

   W dniu 21 maja 2011 w Muzeum Puszczy Noteckiej w Drezdenku odbyła się konferencja naukowa " Pozycja Pomorska  - Studia nad dziejami fortyfikacji w dolinie Noteci". Dwudniowe spotkanie poświęcone było fortyfikacjom Pozycji Pomorskiej inaczej mówiąc Wału Pomorskiego w okolicy Drezdenka. To tu bowiem Niemcy zbudowali największy forteczny jaz klapowy mający za zadanie spiętrzenie wód Noteci. Potężna budowla nie została wykorzystana bojowo a po wojnie mechanizmy zostały wysadzone. Pozostały jednak schrony, które zostały wykonane w największej odporności A. Poza omówieniem historii i budowy jazu przygotowane referaty dotyczyły także fortyfikacji polowych w Puszczy Noteckiej, węzła obrony "Pustelnia" w Drawieńskim Parku Narodowym", rygla jeziora Łubowo, nietypowych schronów w dolinie Noteci, schronów obserwacyjnych i bojowych w okolicach poligonu w Bornym Sulinowie, zarysu dziejów kolei żelaznych w Drezdenku. Na koniec pierwszego dnia uczestnicy mogli się zapoznać z mundurami i wyposażeniem niemieckich wojsk lądowych od 1914 do 1945 roku. Prelegentami byli: J.Sadowski, Zb.Miler, G.Urbanek, T.Tymiński, M.Dudek, A.Żabski, R.Michalak i S.Mizerski. W drugim dniu konferencji zaplanowano zwiedzanie schronów w okolicach jazu klapowego na Noteci.
 
Forti 23.05.2011
 
MRU
Zlot Miłośników fortyfikacji na Pętli Boryszyńskiej.

Jak co roku miłośnicy fortyfikacji i militariów z całego kraju mogli spotkać się na corocznym zlocie na Pętli Boryszyńskiej. Tym razem forma spotkania była trochę mniej komercyjna co nie przeszkodziło aby kilka tysięcy turystów w Boryszynie się spotkało i miało możliwość podziwiania poza systemem podziemnym baterii pancernej także inscenizacji historycznej z walk na froncie zachodnim w 1944 roku. Oczywiście nie obyło się bez parady pojazdów militarnych, przejazdów terenowych i ASG (air soft gun - są to spotkania, w których dwie lub więcej grupy toczy pomiędzy sobą symulowane walki, które mogą być oparte na scenariuszach, używając przy tym broni ASG i amunicji ASG). Więcej przeczytacie w Gazecie Lubuskiej.
 
Forti 15.05.2011
 
MRU
Rozważania na temat pewnego komina... 

  Kiedy ktoś pierwszy raz zwiedza na Pętli Boryszyńskiej pozostałości obiektów naziemnych na pewno zainteresuje się zbudowanym tuż przy polnej drodze nieopodal panzerwerku 766 wysokim Komin niedaleko Pz.W.766. Fot: 2011 Forti kominem. Przez lata całe kominowi temu zrobiono pewnie setki tysięcy zdjęć (ja sam mam ich wiele) a i przewodnickie opowieści  skupiały się na nim niejednokrotnie. Opisywany w literaturze był on od zawsze kominem wentylacyjnym. Co, zapytacie miał wentylować? Oczywiście system podziemny. Takich kominów na odcinku centralnym miało podobno być bowiem co najmniej kilka. Zawsze gdy wycieczka przechodziła podziemną trasą turystyczną przewodnik zatrzymywał się pod biegnącym pionowo w górę wąskim szybikiem w jednym z korytarzy podziemnych i mówił że to tutaj właśnie znajduje się wlot do komina wentylacyjnego, tego przy drodze. Przez wiele lat nikt się tym za bardzo nie interesował, komin, szyb w podziemiach, system wentylacyjny. Brzmiało to właściwie całkiem racjonalnie... Ale czy aby na pewno? 
   Już od dawna nurtowało mnie pytanie jak to możliwe że niemieccy fortyfikatorzy zaprojektowali takie wysokie kominy wentylacyjne. Górujące nad okolicą, widoczne z bardzo daleka (lasu wtedy nie było), pozwoliły by przeciwnikowi, będąc doskonałym punktem orientacyjnym,  na precyzyjne korygowanie ognia artyleryjskiego. Demaskowały by także oczywiście istnienie pod nimi systemu podziemnego...
   No więc jak to z tym kominem właściwie jest? Wlot w systemie czyli pionowy szybik niewątpliwie znajduje się między Pz.W.714 a szybami baterii pancernej. Ale gdzie jest jego wylot na powierzchni? Sprawdźmy więc gdzie znajduje się komin. No właśnie! Zbudowany został między Pz.W. 714 i... 766 czyli zupełnie z boku. Ciekawe, prawda? Jeśli się przyłożyło szkicowy (bo tylko takie do niedawna były dostępne) plan podziemi  do mapy to nijak nie da się tych dwóch miejsc ze sobą dopasować. Czyżby następowało tu jakieś tajemnicze przemieszczenie w przestrzeni?
   Moje uwagi na temat komina kierowane od czasu do czasu do niektórych miłośnikom fortyfikacji  zawsze budziły zdziwienie i niedowierzanie. Jak to? To ten komin nie ma wlotu na Pętli Boryszyńskiej? To zupełnie inne miejsca?  Niemożliwe! A jednak.
  Kiedy nie tak dawno pojawiła się na Pętli Boryszyńskiej duża plansza z przekrojem podziemnej części pętli szyb ten był wrysowany i... nie łączył się z naszym tytułowym kominem. Tylko że nikt na to nie zwracał uwagi. Dla wszystkich komin był ciągle "tym" kominem wentylacyjnym i już.
  Dopóki nie było precyzyjnych planów części podziemnej, pewność że coś jest nie tak była tylko ot takim sobie moim teoretycznym rozważaniem. Oczywiście nieliczni wiedzieli że w lesie jest coś co przypominać by mogło wylot z podziemi. Ale czy rzeczywiście znajdowało się ono dokładnie nad tym znanym pionowym szybem z systemu? Pewności do końca nie było. Wylot z systemu. Fot: 2011 Forti
  Jednak w ostatnich dniach kiedy pojawiła się publikacja z wreszcie wydaje się bardzo rzetelnymi  pomiarami systemu podziemnego wykonanymi przez czeskich miłośników fortyfikacji w 2010 roku możemy, mając już dokładne plany, posunąć się do przodu  i z większą dozą prawdopodobieństwa rozważania na tematy wentylacji i komina snuć dalej.
  Czesi stwierdzili mianowicie że wlot w systemie podziemnym odpowiada wylotowi ale nie w naszym kominie przy Pz.W.766 tylko głęboko w lesie i żadnego komina tam nie ma tylko na metr wysoki  blok betonowy z okrągłym otworem o średnicy 55 cm w środku. Zadali także istotne pytanie. Czy w ogóle był to szyb systemu wentylacyjnego czy może inna nieznana z przeznaczenia instalacja?
 
  A co z naszym kominem. Tym słynnym kominem "wentylacyjnym" stojącym przy polnej drodze. Niedokończona wnęka w kominie. Fot: 2011 FortiPo bliższym przyjrzeniu wydaje się że nic wspólnego z wentylacją on nie ma. Konstrukcja raczej przypomina komin mający odprowadzać spaliny jakiegoś pieca czy kotła. Na dole komina są drzwi rewizyjne-wyczystka, drabinka do wejścia na szczyt celem czyszczenia czy też kontroli i wreszcie  niewidoczna od drogi niedokończona (widoczne jeszcze resztki szalunku) wnęka do której mógł by dochodzić kanał spalinowy. Na potwierdzenie tezy że nic ten komin z wentylacją może nie mieć wspólnego świadczyć może też pozostałość fundamentu niewielkiego budynku, do którego komin ów przylegał.

   Istnieje wszakże jeszcze jedna możliwość. Że jednak komin ten z podziemiami ma połączenie. Gdzie? Może ktoś zna to miejsce? Może ktoś ma zdjęcia szybu prowadzącego pionowo w górę gdzieś między Pz.W.766 a 714? Jeśli tak. Dajcie znać na fortress@op.pl.
 
Forti 14.05.11
 
MRU
Majówka 2011 na MRU.

   Na MRU w czasie długiego weekendu odbyły się dwie ciekawe aczkolwiek chyba jednak słabo  rozreklamowane imprezy. W Starym Dworku zorganizowano seminarium poświęcone miejscowym fortyfikacjom połączone z kolejnym uruchomieniem obrotowego mostu D812 i zwiedzaniem Grupy Warownej Ludendorff. Władze gminy Bledzew przywiązują od jakiegoś czasu dużą wagę do promocji poprzez reklamowanie znajdujących się na terenie gminy fortyfikacjach. Stąd wspieranie inicjatyw takich jak uruchomienie mostu obrotowego czy porządkowanie fortyfikacji na Lisiej Górze. Czy jednak uda się to należycie zrobić angażując tylko siły miłośników fortyfikacji a nie większe pieniądze? (patrz zdjęcia w Galerii News). Życzymy jednak powodzenia i trzymamy kciuki!
      Druga impreza odbyła się w Pniewie, miejscu na MRU, które znają chyba wszyscy fani  fortyfikacji a i wielu zwykłych turystów przewinęło się tam przez lata zwiedzając Pz.W.717 i podziemia GW Scharnhorst. Tym razem kilkaset osób oglądało szturmowanie fortyfikacji przez Armię Czerwoną i zaciętą ich obronę. W inscenizacji uczestniczyły grupy ze stowarzyszenia "Zachód 44” ze Szczecina i Grupy Warownej "Bastion” z Polic. Można było zobaczyć w akcji ciężki sprzęt oraz działanie grup szturmowych z miotaczem ognia. Całość okraszona odpowiednią oprawą pirotechniczną. W tym roku w Pniewie utworzono Muzeum Bunkrów o czym możecie przeczytać tutaj.
   
Więcej znajdziecie w artykułach Gazety Lubuskiej - Znowu odpalili obrotowy most koło Bledzewa!, Międzyrzecz: Z miotaczem płomieni nacierali na bunkier
 
Forti 05.05.2011 źródło: Gazeta Lubuska wydanie internetowe 03.05.2011
 
MRU
Forteczna wiosna na MRU 2011

   Kilkudziesięciu miłośników fortyfikacji i eksploracji w ramach zlotu „Forteczna Wiosna na MRU 2011" brało udział w pracach badawczych i porządkowych na terenie legendarnej Grupy Warownej „Ludendorff” wchodzącej w skład Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego - najpotężniejszych Forteczna wiosna na MRU 2011. Fot:L.Bąk fortyfikacji niemieckich znajdujących się na terenie Polski. (...)  Forteczna Wiosna na MRU to zlot miłośników fortyfikacji eksploracji, który odbywa się już cyklicznie od kilku lat. Pomysłodawcą imprezy jest Pan Jerzy Sadowski kustosz Skansenu Fortyfikacji w Jastarni i znawca XX wiecznych fortyfikacji. Prace porządkowe i badawcze były możliwe dzięki wsparciu władz gminy Bledzew i Lasów Państwowych. W sobotę oczyszczono z samosiewów, gruzu i śmieci ruiny schronu Pz.W. 866 z pancerną kazamatą (Pak-Kasematte und 3ST). Obiekt posiadał za płytą pancerną działo kaliber 37 mm broniące przeprawy przez rzekę Obrę. Odkopany został także fragment podziemnego korytarza prowadzący ze schronu do głównego obiektu bojowego grupy warownej – Pz. W. 865. Po zakończeniu prac w podziemiach schronu odbyło się ognisko, podczas którego uczestnicy posilili się, regenerując siły by móc wziąć udział w kolejnych atrakcjach przygotowanych przez organizatorów.(...)
   Najciekawszym punktem wieczornego programu było uruchomienie fortecznego mostu obrotowego nad rzeką Obrą. Zadaniem budowli była szybka likwidacja przeprawy przez rzekę jednakże w sposób pozwalający na jej kontrolowane i łatwe przywrócenie. Wydarzenie budziło wiele emocji ale jak się okazało mechanizm obrotowy, mimo wielu lat jakie upłynęły od II Wojny Światowej, działa bardzo sprawnie przez co wystarczy siła dwóch ludzi by obrócić wielotonową konstrukcję. (Film1, Film2) Wieczorem po kolacji odbył się pokaz slajdów i wymiana doświadczeń eksploracyjnych. Grupy biorące udział w zlocie mogły zaprezentować materiały ze swoich wypraw i działalności. Uczestnicy złotu reprezentujący stolicę Wielkopolski - członkowie HKMFIE w Poznaniu i członkowie Porozumienia dla Twierdzy Poznań przedstawili materiały dotyczące Twierdzy Poznań oraz rewitalizacji Fortu 4a na Wilczym Młynie a także zdjęcia i filmy z ciekawszych organizowanych wcześniej wypraw.
    Drugiego dnia zlotu w niedzielę uczestnicy udali się do systemu podziemnego (Hohlgangsystem)  MRU. Jest to zespół 35 km podziemnych tuneli łączących poszczególne obiekty centralnego odcinka frontu ufortyfikowanego. Miłośnicy fortyfikacji i eksploracji przebywali pod ziemią kilka godzin, pokonując pieszo ponad 10km. Asystowali także w badaniach podwodnych w zalanej części podziemi. Badania miały na celu potwierdzenie kilku tez naukowych na temat przebiegu niedostępnych bowiem zalanych po strop wodą części podziemi. Po wyjściu z systemu podziemnych chodników organizatorzy podsumowali obfitujący w ciekawe działania zlot a po pożegnaniach poszczególne grupy rozjechały się po kraju do swoich domów. W dwudniowym zlocie brało udział blisko 40-tu miłośników eksploracji ze Śląska, Kujaw i Wielkopolski. Więcej zdjęć w Galerii News 2011.
 
Tekst : Konrad Dąbrowski – HKMFIE w Poznaniu & Porozumienie dla Twierdzy Poznań (21.04.2011)
Filmy: Leszek Bąk - HKMFIE w Poznaniu
Zdjęcia: Leszek Bąk i Piotr Kieruzal - HKMFIE w Poznaniu
 
Warszawa
Kolejny schron może być uratowany!

  Ostatnio w Warszawie przy przebudowie torowiska tramwajowego przy pl. Zbawiciela natrafiono na zbudowany przez Niemców w 1944 schron typu RS58c. Schron dotychczas ukryty pod torami nie był widoczny i dopiero prace budowlane odkryły jego bryłę. Ten typ schronu jest dosyć częsty na terenie Polski. Niemcy budowali je tu na swoich wszystkich liniach obrony w 1944 i 45 roku. Ringstandy zwane również Tobrukami występowały w wielu rodzajach, także uzbrojonych w wieże czołgowe ten z Warszawy należy do typowych, przeznaczonych dla 2 żołnierzy i km. Istnieje plan przeniesienia schronu do muzeum Wojska Polskiego. Więcej na temat różnych schronów, które w czasie prac budowlanych bądź to zostały uratowane bądź zburzone przeczytacie w poniższych newsach a także w newsach z roku 2010. Zdjęcia podobnych schronów znajdziecie w Galeriach 2008, 2007, 2005. Zdjęcie schronu z placu zbawiciela znajdziecie w Galerii.
 
Żródło: Gazeta Wyborcza
Forti 18.04.2011
 
Świnoujście
5 lat po wyburzeniu Plantagenbatterie.

   Decyzja władz miejskich o wyburzeniu obiektów Baterii Parkowej w Parku Zdrojowym w Świnoujściu zapadła 5 lat temu.  Podobno podyktowana było chęcią szybkiego przekazana terenu inwestorowi który obiecywał wybudowanie aqwaparku i hotelu. Miasto wydało wtedy na prace wyburzeniowe 300 tys. zł. ale jak to bywa w życiu do dzisiaj mieszkańcy Świnoujścia nie doczekali się na obiecywane obiekty a unikalny w naszym kraju zespół budowli fortecznych zniknął z krajobrazu na stałe. Czas pokaże czy po tych doświadczeniach władze miasta nie będą już tak skore do burzenia tego, co niektórym może przeszkadza ale jest na pewno nierozerwalnie związane z historią miasta i jego przeszłością militarną. Miejmy nadzieję że ocaleją choć niektóre  obiekty militarne, które znajdują się na terenach przeznaczonych pod inwestycje. Ocaleją i będą kolejnymi atrakcjami miasta jak znane i wykorzystywane turystycznie forty Wschodni, Zachodni i jedyny w swoim rodzaju Fort Anioła. Miejmy nadzieję że dzięki zaangażowaniu grup miłośników fortyfikacji odrestaurowane zostaną kolejne obiekty jak np dzieje się to już z Baterią Mielin. Więcej na ten temat przeczytacie w artykułach: Gdzie ten Aquapark i A miał być Aquapark oraz w newsie ze stycznia Stanowisko dawnej baterii Vineta będzie odtajnione!
 
Forti 17.03.2011
 
Czy będzie co zwiedzać?

   Jak podała ostatnio Rzeczpospolita, Agencja Mienia Wojskowego przystępuje do ofensywy i pozostające w jej gestii obiekty powojskowe chce szybko sprzedać prywatnym inwestorom. Pracownicy AMW udają się w najbliższych dniach do Cannes (tak, tak tego na Lazurowym Wybrzeżu) by uczestniczyć w jednych z największych na świecie targów nieruchomości. Do sprzedaży przeznaczone są m.in. grunty na Helu, cytadela w Modlinie, forty Toruńskie, nieruchomości w Warszawie. Planowane jest też sprzedanie Kępy Mieszczańskiej, wyspy odrzańskiej znajdującej się w centrum Wrocławia. Jak mówi dyr. Prokopczyk z AMW "Biznes zaczyna się rozkręcać". Agencja posiada w swych zasobach majątek warty ponad 1,5 miliarda zł złożony z tysięcy ha gruntów i ponad 2 tys. budynków... W tym roku do przetargu, po raz kolejny wystawiono tereny Twierdzy Modlin z 50 ha gruntów i długimi na 2,5 km koszarami.
  
   Czy w związku z handlowymi planami AMW za kilka lat będziemy mogli jeszcze swobodnie jak dzisiaj błądzić po lasach i byłych poligonach zwiedzając ciekawe powojskowe obiekty? Czy też agencji uda się sprzedać wszystko co do sprzedania wystawia a zagraniczni inwestorzy rozkupią nam nasze ulubione fortyfikacje przepuszczą przez biznesową maszynkę i wystawią na ich miejscu kolejną... galerię handlową? W końcu pewnie raj dla nas się skończy a dostępne w tej chwili obiekty jeśli w ogóle się zachowają to stać już będą na prywatnym, czyli zamkniętym dla ogółu, terenie. Tak jak dzisiaj schron nr 805 na MRU, do którego dostępu nie ma już od wielu lat.
  
   Spieszcie się więc ze zwiedzaniem i oglądaniem miejsc, których już wkrótce może nie być. Znikną pewnie w końcu przepięknie położone na wydmach okolice 3 BAS na Helu. Być może w końcu, kto wie, zniknie i Bateria Laskowskiego wraz z pobliskimi schronami i działobitniami 27  BAS. Forty twierdz przerobione zostaną na hotele albo już nikomu niepotrzebne legną w gruzach. Kolejne apartamentowce ustawią się w szeregach na miejscu dawnych nadmorskich poligonów i działobitni baterii obrony wybrzeża...
 
   Zadaję sobie jeszcze tylko jedno chyba naiwne pytanie. A może AMW zadba o to by choć część miejsc i budowli na przeznaczonych do sprzedaży terenach zachować i w jakiś sposób po restauracji udostępnić dla zwiedzających? Jakoś mi się nie chce jednak w to wierzyć...
 
Źródło: Rzeczpospolita wydanie internetowe
Forti 03.03.2011
 
MRU
Choroba czy ludzie zabijają nietoperze?

   W poniedziałek 21 lutego policja, powiatowy lekarz weterynarii i przewodnicy mają zbierać martwe nietoperze w podziemiach MRU. Jest to kolejna odsłona dramatycznych wydarzeń opisanych poniżej, kiedy to w czasie liczenia latających ssaków w korytarzach systemu podziemnego MRU przyrodnicy natrafili na martwe osobniki. Dr Kokurewicz, który kierował liczeniem sądzi że zrobili to ludzie. W domyśle dzicy turyści przemierzający podziemia MRU będące rezerwatem nietoperzy. Późniejsze śledztwo policji nie potwierdziło tych rewelacji przyrodnika a znalezione okazy nie miały śladów o których pisała prasa i najprawdopodobniej zdechły z przyczyn naturalnych. Teraz jak podała Gazeta Lubuska znalezione martwe osobniki mają być dostarczone do laboratorium w Puławach, które  stwierdzi czy przyczyną padania nietoperzy jest jakaś choroba. Podejrzenia padają na dziesiątkującą stada nietoperzy w Ameryce chorobę nazywaną syndromem białego nosa. Więcej przeczytacie tutaj.
 
Źródło: Gazeta Lubuska
Forti 22.02.2011
 
MRU
Masakra na MRU najnowsze wieści.

   Gazeta Lubuska po raz kolejny pisze o zdarzeniu mającym miejsce w czasie liczenia nietoperzy w podziemiach MRU. Czy zabójcami nietoperzy byli ludzie, jak twierdzą przyrodnicy czy może drapieżniki jak mówią inni? Na razie policja podała że zdechły one z przyczyn naturalnych (Gazeta pisze że "zmarły" ale to chyba przesadna humanizacja tych skądinąd sympatycznych stworzeń). Oczywiście dotyczy to tych zwierząt, które zebrała powiatowa lekarz weterynarii w czasie kontroli podziemi po doniesieniach prasy i podjęciu śledztwa przez policję. Jak podaje gazeta " Stwierdzono, że przyczyną śmierci były zmiany chorobowe. Może tzw. syndrom białych nosów, który od kilku lat trzebi ich amerykańskich kuzynów i dotarł już do Europy. - Żeby to potwierdzić albo wykluczyć, potrzebne są specjalistyczne badania. Ktoś musi jednak je zlecić i za nie zapłacić. My z urzędu badamy nietoperze tylko pod kątem wścieklizny. Nie natknęliśmy się w bunkrach na jakiekolwiek ślady masakry - dodaje Matysek." Nie znaleziono więc okazów z ranami opisywanymi przez przyrodników i kierującego nimi dr. Kokurewicza. To jednak akurat według redaktorów Gazety jest proste do wytłumaczenia, po prostu przyrodnicy penetrowali każdy zakamarek podziemi czyli 30 km a policja zbadała kilometrów tylko kilka. Nasuwa się tu od razu pytanie. Czyżby policja nie zapytała dr. Kokurewicza o to gdzie widziano zabite stworzenia? Nie zapytała innych uczestników liczenia nietoperzy gdzie zrobili zdjęcia i gdzie znajduje się "korytarz śmierci" jak to określiła jedna z uczestniczek wyprawy? Nie chce mi się wierzyć że osoby, które doświadczyły takiej traumy jak widok rozdeptanego nietoperza nie powiadomiły dokładnie policji gdzie ma szukać, a policja nie wezwała wszystkich świadków tych zdarzeń na przesłuchania... no może na razie nie wezwała ale mam nadzieję że wezwie. Więcej w Gazecie Lubuskiej.
 
Źródło: Gazeta Lubuska
Forti 01.2011
 
MRU
Kolejna inscenizacja na muzealnym już MRU...

   Po raz kolejny w rocznicę tzw. przełamania MRU przez wojska radzieckie 30 stycznia 1945 roku odbyła się inscenizacja tego wydarzenia i jak zwykle w widowisku uczestniczyło, pomimo zimowej pory i temperatur poniżej zera, kilkuset widzów. Przy okazji można było też zwiedzać Pz.W.717 i to całkiem za darmo. Niedawno Grupa Warowna Scharnhorst, czyli znana w całym kraju i nie tylko trasa turystyczna w Pniewie stała się muzeum. W Gazecie Lubuskiej możecie przeczytać czy muzeum ma dyrektora wybranego w konkursie czy też może nie ma oraz o planach połączenia MRU z międzyrzeckim kąpieliskiem (!?). Linki poniżej.
 
Więcej: Przełamanie MRU - Gazeta Lubuska, Muzeum na MRU - Gazeta Lubuska
Forti 01.2011
 
Toruń
Kolejny ocalony schron

   Na budowie autostrad i dróg szybkiego ruchu dzieje się bardzo dużo, szczególnie jeśli chodzi o ratowanie kolejnych żelbetonowych schronów różnej wielkości i przeznaczenia, których położenie  koliduje z budowanymi odcinkami . Po ocalonych schronach z Witramowa i ze Śląska przyszła kolej na mały schron bojowy z okolic Torunia. Tam właśnie uratowano niemiecki schron dla karabinu maszynowego RS58c zwany też Tobrukiem z Punktu Oporu Otłoczyn. Pieczołowicie odkopany, następnie załadowany przy pomocy 100 tonowego dźwigu na naczepę niskopodwoziową został odwieziony do Skansenu Fortyfikacji Pancernej Twierdzy Toruń. Więcej możecie zobaczyć na stronie Skansenu  i na Youtube.
 
Źródło: Skansen Fortyfikacji Pancernej Twierdzy Toruń
Forti 01.2011
 
 
MRU
"Masakry" na MRU ciąg dalszy

   Opisywanego poniżej wydarzenia ciąg dalszy. Jak podała Gazeta Wyborcza policja wraz z powiatowym lekarzem weterynarii znalazła w podziemiach MRU 49 padłych ssaków. Żaden z nich jednak nie miał obrażeń, o których mówił dr. Kokurewicz. Wg policji podły one z przyczyn naturalnych i obecnie bada się czy były chore na wściekliznę. Pytany o brak dowodów przestępstwa dr. Kokurewicz wyraża opinię że być może ktoś posprzątał specjalnie te miejsca. Sprawa jak widać robi się coraz bardziej ciekawa i tajemnicza bo jak dowiadujemy się dalej  dr. Kokurewicz nie widział na własne oczy okaleczonych zwierząt a przyrodnicy zliczyli ich ilość nie na miejscu tylko już po wyjściu z podziemi ze zdjęć(!) które posiadali. Z informacji przekazanej przez dr. Kokurewicza prasie wynika także że były to różne grupy przyrodników czyli że zmasakrowane nietoperze znajdowano w różnych miejscach systemu podziemnego bo trudno sądzić by poszczególne grupy się dublowały. Cisną się więc na usta pytania dlaczego, skoro tak bulwersującą ich sprawę odkryli przyrodnicy, nie zawiadomili od razu policji? Dlaczego nie  zabezpieczyli miejsc(a) i dowodów domniemanego przestępstwa. Dlaczego dr. Kokurewicz, jak podała prasa, sądzi że powiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożą zagraniczne organizacje zajmujące się ochroną nietoperzy a nie organizacje polskie czy też po prostu on sam i to od razu bez zbędnej zwłoki? Pytania na razie pozostają bez odpowiedzi. Miejmy nadzieję że policja nie umorzy sprawy tylko dogłębnie ją zbada i wyjaśni.
   Cała sprawa jest trochę dziwna szczególnie w kontekście wypowiedzi dr. Kokurewicza, który uważa że najgorszym jest to że sprawa poszła w świat i że "(...)wystawia to nam bardzo złą opinię. Nie potrafimy ustrzec zwierząt przed niebezpieczeństwem nawet w rezerwacie(...)" oraz tego że należało by zabezpieczyć system nie jak dzisiaj poprzez kraty, które są notorycznie niszczone, tylko wynajmując firmę ochroniarską i monitorując kamerami wejścia...
 
Źródło: Gazeta Wyborcza 2011-01-24
Forti 01.2011
 
MRU
"Masakra" na MRU

   W czasie liczenia nietoperzy, które niedawno odbyło się na MRU, a o którym piszę poniżej, natknięto się w pobliżu Pz.W.724 na zabite i pokaleczone nietoperze. Jak podała prasa za dr. Kokurewiczem, który dostarczył także zdjęcia, ktoś zabił 204 mopki i gacki. Znaleziska dokonali zagraniczni uczestnicy wyprawy. Niektóre z latających ssaków miały poucinane głowy,  pourywane skrzydła  inne były bardzo poranione. Jak twierdzi dr T. Kokurewicz niektóre z nich były rozdeptane. Czy na MRU dochodzi często do zabijania nietoperzy? Wydaje się że są to sporadyczne przypadki. Ostatnie takie głośne zdarzenie  miało miejsce w latach dziewięćdziesiątych gdy to na Pętli Boryszyńskiej pod kolonią lęgową rozpalono ognisko i uduszeniu uległo kilkaset nietoperzy.  Czy obecny przypadek był rozmyślnym działaniem człowieka czy też odpowiadają za to naturalni wrogowie tych ssaków? Sprawą zajmie się policja i prokuratura tym bardziej że niektórzy sugerują że może być to sprawka samych przyrodników, którzy dążą za wszelką cenę do zamknięcia na stałe podziemi MRU. Dziwnym pozostaje też fakt że to oni sami od razu nie zgłosili całej sprawy policji!  Jak mówi dr. Kokurewicz byli zajęci liczeniem ssaków ale "O sprawie poinformował biuro prasowe uczelni, potem wysłał mail do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie. - Jesteśmy wstrząśnięci tą informacją. Zamierzamy zawiadomić policję - zapowiada Wincenty Piworun, zastępca dyrektora RDOŚ". W każdym bądź razie śledztwo podjęto dopiero po publikacjach prasowych. Miejmy nadzieję że całą sprawę wyjaśni wkrótce prokuratura a sprawcy zostaną wskazani i ukarani. 
 
Więcej: Gazeta Lubuska i Gazeta Lubuska
Forti 01.2011
MRU
Na MRU w 2011 biją na alarm...

   Jak zwykle w początkach roku na MRU odbywa się liczenie nietoperzy. I tym razem do podziemi Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego przybyło z całej Europy kilkudziesięciu przyrodników, których zadaniem było dokładne przeliczenie zimujących tam ssaków. W tym roku doliczono się ich 27215, czyli o ok. 4 tys. mniej niż rok temu. Oczywiście i tym razem kierujący liczeniem dr T. Kokurewicz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, jak podała Gazeta Lubuska, zaniepokoił się ciągle spadającą liczbą zimujących na MRU nietoperzy. Przyrodnicy obliczyli że jeśli ubywać będzie ich w takim tempie to za 10 lat może ich na MRU zabraknąć. Cóż... matematyka jest nauką ścisłą w odróżnieniu od przyrody na którą ma wpływ wiele nieprzewidywalnych czynników. Mam nadzieję że przyrodnicy nie do końca w swoich badaniach naukowych kierują się tylko matematyką i prostymi działaniami mnożenia i dzielenia a biorą pod uwagę i inne uwarunkowania wpływające na liczbę nietoperzy. Niestety prasa lokalna o tych badaniach jakoś nam nie donosi... co roku za to mamy informację o niepokojach dr Kokurewicza... Dla nieobeznanych z tematem podam tu (czego nie robi Gazeta Lubuska) liczbę hibernujących ssaków w 1999 roku. Było ich tam nie mniej ni więcej tylko 21144! I dla uzupełnienia, dane, które są dostępne w Newsach MRU: rok 2001 - 28871 nietoperzy, 2003 - 25000, 2008 - 37693, 2009 - 33000, 2010 - 31120 i w 2011 - 27215. Tak więc jak widzimy liczba nietoperzy podlega cyklicznym fluktuacjom. Czy rzeczywiście grozi im zniknięcie z korytarzy MRU? Zobaczymy ale jak na razie a wynika to z powyższych danych chyba nie ma się czym niepokoić. Więcej o  poprzednich latach możecie przeczytać w MRU News.
 
Więcej: Gazeta Lubuska
Forti 01.2011

Świnoujście
Stanowisko dawnej baterii Vineta będzie odtajnione!

   Niedawno wojsko postanowiło pozbyć się jednego z tajnych podziemnych stanowisk dowodzenia. Chodzi o podziemny kompleks zlokalizowany w lasach między Świnoujściem a Międzyzdrojami, który pierwotnie był przedwojenną niemiecką artyleryjską baterią Vineta (więcej o baterii w bazie obiektów). Po wojnie całość baterii przejęło wojsko polskie i w latach 50 tych zadecydowano że na bazie zachowanych schronów zbudowane będzie tam zapasowe stanowisko dowodzenia szefa sztabu generalnego WP. Rozbudowano i wyremontowano obiekty połączono wszystko ok. 1 km podziemnych korytarzy. Później obiekty te przeznaczono dla dowódcy Marynarki Wojennej a ostatnio były stanowiskiem dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.  W obliczu redukcji w wojsku, stanowisko to przestało być potrzebne i ma być niedługo już przekazane Lasom Państwowym. Obecnie trwają rozmowy i dyskusje na temat zagospodarowania tego na razie kompletnego i niezniszczonego jak na razie obiektu. Jego otwarcie i pozostawienie bez dozoru na pewno poskutkowało by całkowitą jego dewastacją i rozszabrowaniem jak to miało miejsce z wieloma podobnymi obiektami na terenie Polski. Miejmy nadzieję że uda się ocalić tak atrakcyjny obiekt,  który łączy w sobie okres przedwojennej hitlerowskiej rozbudowy fortyfikacji i powojenny już okres zimnej wojny. Aby tylko stał się on atrakcją turystyczną i muzeum a nie kolejnym betonowym gruzowiskiem czy "hotelem dla nietoperzy" jak podobno chcą niektórzy...
 
Więcej możecie przeczytać tutaj lub tutaj Film na Youtube
Forti 01.2011
MRU
Schron RS58c na drodze S3.

   Niedawno pisałem o niemieckim schronie RS58c znajdującym się w pasie budowy drogi ekspresowej S3. Ostatnio w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł traktujący o opóźnieniach na budowie tej bardzo potrzebnej drogi (kto jechał choć raz z Dolnego Śląska nad Bałtyk to wie) i zapowiadanym przez rząd przerwaniu jak się wydaje na wiele lat realizacji odcinka Gorzów - Międzyrzecz wraz z obwodnicą Skwierzyny. Była by to prawdziwa klęska dla regionu a i dla podróżujących turystów zapewne też niezbyt miła sytuacja. Jeśli jednak budowa trasy ruszy schron znajdujący się na jej drodze, jak podała Gazeta, będzie jednak przesunięty! Zakłada się że obiekt, którym jest bardzo dobrze zachowany niewielki schron do ognia okrężnego RS58c inaczej zwany tobrukiem, zostanie przesunięty o ok. 11 metrów tak by znalazł się poza pasem drogowym. Jest to dla nas miłośników fortyfikacji bardzo dobra wiadomość. Kolejny schron zostanie prawdopodobnie uratowany od zagłady. Oby tak się stało.  Zdjęcia schronu możecie zobaczyć w galerii "Tego już nie zobaczysz"
Więcej o drodze S3 przeczytacie Gazecie Wyborczej, Gazcie Lubuskiej
 
Żródło: Gazeta Wyborcza
Forti 01.2011
 
 

 

 

Przeglądaj archiwum wiadomości

 

W górę ] News 2003-2010 ] [ News 2011 ] News 2012 ] News 2013-2014 ]

MRU News 1999-2010

       
 
 

Fortyfikacjewpolsce.pl  © Forti 2009   ver.10.2009